Drodzy Parafianie,
Czcigodni
Goście i Przyjaciele
Jest dziś Boże Narodzenie, wielkie święto dla wszystkich chrześcijan, dla nas katolików. Ale Boże Narodzenie ma nie tylko religijne znaczenie i jest czymś ważnym nie tylko dla chrześcijan. Z tym obrazem Maryi, Józefa i Dzieciątka, który stoi żywo w wyobraźni bodaj każdego człowieka u nas, wiąże się mnóstwo myśli dotyczących podstawowych spraw życia i doli człowieka, sensu jego życia. Tak na przykład fakt, że ludzie w naszej części świata przejęli się tym obrazem, jest jedną z najważniejszych podstaw demokracji: tego przekonania, że każdy człowiek – nawet najmniejszy – jest ważny i godny, skoro Bóg chciał się urodzić jako syn nędzarzy w stajni. Jest na przykład myśl o znaczeniu cichych, nieznacznych rzeczy, jak tego dziecka, które nie było – zdawałoby się – niczym, a miało przynieść światu największą rewolucję, jaką znają dzieje.
Jest wielka prawdą, że rodzina – każda rodzina ludzka – jeśli składa się z ludzi prawych i dobrych, jest rzeczą świętą i nietykalną, jedną z tych niewielu rzeczy na świecie, które są naprawdę wielkie i godne.
Życzę, aby każdy z nas zadał sobie pytanie: czym dla Ciebie jest rodzina, i zadaj sobie pytanie, czy czyniłeś, co mogłeś, aby jej życie było dobre i szczęśliwe? A jeśli czyniłeś, czy nie mógłbyś zrobić czegoś więcej? Coś, co Twojej matce, Twojemu ojcu, Twojej żonie byłoby miłe, co by pogłębiło Twoje życie rodzinne, uczyniło je lepszym? Dzisiejsze święto to właśnie po temu sposobność.
Życzę dobrego zdrowia, uśmiechu, miłego odpoczynku w gronie swojej Rodziny. Życzę i proszę, aby w rozmowy rodzinne włączać dzieci, posłuchać ich, pomimo, że mogą udawać, że nie chcą rozmawiać, ale chcą zwrócić na siebie uwagę, jak w wierszu ks. Jana Twardowskiego:
O maluchach
Tylko maluchom nie nudziło się w czasie kazania
stale mieli coś do roboty
oswajali sterczące z ławek zdechłe parasole
z zawistnymi łapkami
klękali nad upuszczonym przez babcię futerałem
jak szczypawką
pokazywali różowy język
grzeszników drapali po wąsach sznurowadeł
dziwili się, że ksiądz nosi spodnie
że ktoś zdjął koronkową rękawiczkę
i ubrał tłustą rękę w wodę święconą
liczyli pobożne nogi pań
urządzali konkurs kto podniesie szpilkę za łebek
niuchali co w mszale piszczy
pieniądze na tacę odkładali na lody
tupali na zegar z którego rozchodzą się osią minuty
wspinali się jak czyżyki na sosnach aby zobaczyć
co się dzieje w górze pomiędzy rękawem a kołnierzem
wymawiali jak fonetyk otwarte zdziwione O
kiedy ksiądz zacinał się na ambonie
– ale Jezus brał je z powagą na kolana.
Z pamięcią w modlitwie – ks. Czesław Kustra